O feminizmie, który kobieta kobiecie urządza.
W swoim 32-letnim, już prawie dojrzałym życiu, nie spotkałam się z feminizmem, który dotyczył by mnie ze strony mężczyzn. Nasze prawo do głosowania, prowadzenia samochodu czy pracy zawodowej, uważam za błogosławieństwo tych czasów w jakich żyję. Gdybym żyła w erzę, kiedy tego nam kobietom robić nie wolno było, na pewno byłabym w grupie wojowniczek, które walczyły by o to, by móc być aktywnymi zawodowo czy posiadać prawo jazdy, uważam, że dla nas kobiet to jest ważne. Każda z nas wybiera, co dla niej jako kobiety jest ważne, w aspekcie bycia nie zależną. Ocenianie tego, która z nas woli pracować zawodowo albo głosować, pozostawię sumieniu każdej z was. Ja natomiast, jestem za to wdzięczna, że legalnie mogę to robić, każdego dnia. Podczas mojego życia, nie spotkałam się jednak z dyskryminacją, czy nie etycznym trakotwaniem mnie, tylko dlatego, że jestem kobietą, ze strony mężczyzn. Co ciekawę, zdecydowanie częściej prowadziłam długofalową współpracę, z przełożonym, który był meżczyzną. Statystycznie, więcej razy w swoim życiu byłam zwalniania, degradowana przez kobiety, które były na kierowniczych stanowiskach. Ba! Nie musiały być na kierowniczych stanowiskach, by móc pozwalać sobie na nie etyczne, świńskie oraz manipulacyjne zagrywki, by wykonczyć drugą "siostrę" - kobietę. Co ciekawe, ze strony meżczyzn nigdy tego nie doświadczyłam, bo żaden meżczyzna nie traktował mnie jako zagrożenie.Za to konieta, gdy wyczuła, że inna może zagrozić swoją mądrością, siłą oraz wiedzą jej stanowisku, posuwała się do WSZYSTKIEGO, by tylko wykończyć "przeciwniczkę", nawet jeśli nie była jednoznacznym zagrożeniem. Nawet jeśli ta druga, nie stawała świadomie do żadnej rywalizacji. Co wiesz na temat pewności siebie kobiet, o tym jak bardzo nam kobietom, przydałby się ruch propagujący, bycie kobietą dla drugiej kobiety. Bo dla mnie, to jest większym problemem niż zarządzający mną meżczyzna, który posiada kilka procent empatii i rozumie chociaż trochę jak działa nasz świat, ale też w jaki sposób nasze zadbane potrzeby wpłyną na jego tabelki tworząc wyniki całego przedsiębiorstwa. Ubolewam tylko nad tym, że kobiety bardzo często są mistrzyniami manipulacji, tylko dlatego, że tak nauczyły się przetrwać w świecie, który nimi posługiwał się w sposób - nie etyczny. Przelewając swoją żółć na inne, nawet jeśli jeszcze nic nie zrobiły, tylko SĄ, a w ich ograniczonych głowach uważają lepsze za zagrożenie. Dlaczego tak często, druga kobieto, nie potrafisz być na tyle dojrzała, by sięgnąc po doświadczenie i mądrość innej? Inspirować się nią, czerpać z jej doświadczenia, z jej siły? Dlaczego jesteś tak głupia, próżna i nie dowartościowana, żeby grać w tą grę, gdzie zrobisz wszystko, by "ta lepsza" od Ciebie, zaliczyła glębę? To jest ta nasza siła kobiet? Ta słwasna "jajnikowa solidarność"? Jak mamy walczyć o swoje prawa, skoro same ze sobą nie potrafimy się zjednoczyć, w jednym słusznym celu, a koncentrując się na celu, który stoi obok - swojej "siostrze", bo jej zazdroszczę? Potrafimy wyrywać drugiej włosy, być zawzięte jak skurwysyn, tylko dlatego, że poczułyśmy się zagrożone. Potrafimy wydrapać drugiej oczy, pozbawić ją partnera, zwyzywać dzieci, oceniać, że nie mają dzieci chodź już powinny, albo MADKOWAĆ, tym, które w ich opinii źle zajmują się swoim. Dlaczego tak łatwo, przychodzi nam ocenianie innych kobiet, tylko dlatego, że uważamy się za LEPSZE, bo ... ? Zamiast domagać się praw, które i tak już mamy, może lepiej zajmijmy się tym, jakimi SUKAMI, potrafimy być dla naszej "SIOSTRY" obok, bo jesteśmy nie pewne własnej wartości? Może ten czas zainwestujemy w terapię, pracę nad sobą czy chociażby wypracowanie sobie zwyczajnych zasad kultury osobistej, które pozwolą nam czuć się pewnie i dobrze, z tym co potrafimy a czego nie, bo to normalne? I dlaczego wykańczanie przeciwniczki, przychodzi nam tak łatwo i jesteśmy w stanie zrobić wszystko dla tego celu? Często naprawdę boję się być kobietą, bo jestem mądra, doświadczona bo tak mnie życie przetyrało, i tyle razy deptało, że siłą rzeczy moim wyborem było nauczyć się czegoś o sobie z tego, żeby wciąż tutaj być. Nie wybrałam sobie tego, gdybym mogła cofnąć czas, napewno nie chciałabym świadomie przeżyć, tego wszystkiego co dało mi w życiu taką siłę i mądrość. Nie miałam wyboru. Za to ty dziś KOBIETO, masz wybór! Masz wybór mogąc zdecydować, jaka chcesz być dla tej drugiej. Wyrozumiała, wspierająca i uczącą się z jej doświadczenia? Czy zawistna, zakompleksiona oraz zazdrosna, wykańczając ją już na starcie, uważając, że dla was dwóch nie ma miejsca, zapewno zakładając, że inna chce Ci odebrać to co masz. Nie słusznie, bo to bardzo często nie jest prawdą, jest fikcją. W dodatku, ten świat coraz bardziej przypomina mi realia popularnych organizacji freak fight, gdzie każdy na siebie nagrywa głosówki, by potem mieć dowód z jaką świnią i dwulicowością ma doczynienia, żeby obronić swoją wiarygodność. Przerażąjące jest to, że to czas, w którym dobrą inwestycją oraz decyzją jest włączenie On na dyktafonie teleofnu, by mieć dowód na czyjeś świństwo. By mieć podstawy żeby bronić swojej wiarygodności. Absurdalny jest ten świat, absurdalnie boję się strony, do której zmierza. Absurdalne jest to, że zatracamy swoje człowieczeństwo w imię pozycji, pieniedzy czy chorej rywalizacji, którą sami sobie tworzymy. Tworzycie, kobiety...
Komentarze
Prześlij komentarz